poniedziałek, 1 lipca 2013

Bashobora - Krytyczna analiza tekstu Marii Kominek "Rekolekcje z uzdrowieniami" cz.2

część 2


  • Najpierw - pierwszy raz w życiu spotkałam się z faktem zamknięcia dostępu do kościoła parafialnego dla parafian. Po drugie - nie spotykałam dotychczas określenia "konferencje, które są powiązane z rekolekcjami", a takie określenie tam funkcjonowało (ogłoszenie internetowe oo. dominikanów mówiło o "zamkniętej konferencji").

    To czepianie się, odnośnie zamknięcia rekolekcji mówiłam na początku.

    Po trzecie - moje zainteresowanie wzbudziła osoba głównego rekolekcjonisty - ks. Johna Baptysty Bashobora z Diecezji Mbarara w Ugandzie (...)
    Jak podają strony charyzmatyków: "Był w wielu krajach świata. I jest tam bardzo pożądany z powodu odznaczającej się i rozwiniętej posługi uzdrawiania. Jest również bardzo zaangażowany w posługę uwalniania, która idzie w parze z posługą uzdrawiania.
    Jego własny biskup potwierdza 27 przypadków wskrzeszeń, a lokalna społeczność twierdzi, że było tych przypadków znacznie więcej niż 40.
    Nic dziwnego, że taka osoba potrafi wzbudzić zainteresowanie. Dodając do tego wpisy o uzdrowieniach liczonych w setki, ba nawet tysiące...

    Jednak jeszcze jeden fakt - i ten właśnie był dla mnie najbardziej istotny - to zaangażowanie w przyjazdy ks. Bashobory i w prowadzone przez niego nabożeństwach dwóch osób o wielkim autorytecie. Jedna z nich - to sam abp. S. Dziwisz, pod patronatem którego odbywało się w zeszłym roku spotkanie z ks. Bashoborą w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach.

    Druga - to jezuita o. Aleksander Posacki, niekwestionowany autorytet w zakresie demonologii, sekt i problematyki okultyzmu i ezoteryzmu. Dlaczego o. Posacki miał włączyć się w coś tak wątpliwego? Dlaczego Pasterz diecezji krakowskiej popiera tego typu nabożeństwa? Te pytania, które zadałam sobie wtedy, dotychczas pozostają dla mnie bez odpowiedzi.


    Pani Kominek przytacza pozytywne teksty o Bashoborze, o wpisach potwierdzających liczne uzdrowienia - nie wierzy im?
    Nie rozumie dlaczego wielkie dla niej autorytety nie widzą zła w tym co przynosi ze sobą Bashobora.
    Mimo to nie zwątpiła w swoją własną ocenę negatywną tego ojca B.. choć zdaje się, że miała ją już zanim obejrzała relacje ze spotkania. Ona już wcześniej WIEDZIAŁA. Zaczęła słuchać już z tym zamiarem, żeby wyłapać wszystko, co jest sprzeczne z jej wizją pobożności i działania Ducha Świętego w Kościele.

    Jak już wspomniałam śledzenie przebiegu konferencji okazało się nadzwyczaj łatwe.


    I znów to zdziwienie, że jednak nie ukryto wszystkiego przed wiernymi :D 
    Nigdy w życiu nie słyszałam tak często powtarzanego słowa "katolicki", odmienianego przez różne przypadki (...) Najczęściej jednak używane słowo, to demon! Nigdy nie słyszałam na raz tyle o demonach!
    Przez trzy dni nieustannie mówiono o demonach! Inne słowo, które się powtarzało - to "przebaczam".
    Należy też podkreślić, że nieustannie nawoływano z ambony do spowiedzi i że konfesjonały były "czynne" - ludzie się spowiadali, ojców spowiedników nie brakło.
    Wiele też mówiono o Panu Jezusie, nie zapomniano o Matce Bożej, o Eucharystii, różańcu i bierzmowaniu.
    Jeśli tak, jeśli była mowa o katolickości, przebaczaniu, spowiedzi, innych sakramentach, o Najświętszej Maryi Pannie - to skąd moje obawy? Dlaczego te rekolekcje (śmiem to powiedzieć) wpisują się w całą panoramę zagrożeń dla Kościoła i co za tym idzie - dla wiernych.
     
    No właśnie, skąd ta obawa przed słowem "katolicki", przed słowem "demon", "Duch Święty", "przebaczam"? Pewnie na każdych rekolekcjach są różne słowa powtarzane, na każdych inne, zależnie od tematu rekolekcji.  Znów pani MK jest wyrozumiała, przyznaje że jednak była mowa i o innych sprawach, używano także innych słów...