poniedziałek, 1 lipca 2013

Bashobora - Krytyczna analiza tekstu Marii Kominek "Rekolekcje z uzdrowieniami"

część 5


I tu następuje jedyny "groźny" argument z jej strony:

W roku 2000 Kongregacja Nauki Wiary wydała specjalną Instrukcję nt. modlitwy o uzdrowienie.
Miała ona zapobiec wszelkim i licznym nadużyciom.
Wydaje się jednak, że ci którzy organizują konferencje, rekolekcje czy inne spotkania "z uzdrowieniami" nie do końca zapoznali się z przedstawionymi tam normami dyscyplinarnymi.
Zacytuje tylko dwie z krótkim komentarzem:
Art. 5. § 2. Powinno się troskliwie unikać pomieszania tych wolnych modlitw nieliturgicznych z celebracjami liturgicznymi w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Mowa tu o modlitwach o uzdrowienie.
Niestety, ks. Bashobara natychmiast po Komunii świętej, jeszcze przed błogosławieństwem nie tylko miał "przekaz od Pana", ale i modlił się, wzywał takimi słowami: "Duchu święty. przyjdź teraz, wypełnij wszystkich tutaj obecnych, poruszaj się w nas, Ty umacniasz nasze życie, poruszaj się w nas Panie, Ty przynosisz radość tam gdzie nie ma. Poruszaj się wśród tych co chorują na astmę, poruszaj się w naszych głowach, wśród tych co nie widzą, przyjdź, poruszaj się..."
Mamy do czynienia z poważnym nadużyciem liturgicznym, bowiem następny § 3 brzmi:
Jest poza tym rzeczą konieczną, aby w ich realizacji nie dochodziło, przede wszystkim ze strony tych, którzy je prowadzą, do form podobnych do histerii, sztuczności, teatralności lub sensacji.
Tu chyba komentarz nie jest konieczny - sensacji i teatralności było co nie miara.


Przyznam, że jedynie ten argument, z tego całego wywodu mnie zastanawia.
Też mnie pewne rzeczy dziwią. Nie jestem jednak znawcą w dziedzinie przepisów liturgicznych.
Ale myślę, ze jest to do naprawienia, jeśli zachodzi jakaś niezgodność z zaleceniami co do liturgii.
Myślę też, że od zwrócenia uwagi jest biskup, więc jeśli rzeczywiście jest coś niewłaściwego, to można zwrócić mu na to uwagę.

Chociaż to, co wymienia MK, nie wydaje się zakłóceniem celebracji.
Raczej ma pomóc wzbudzić głębszą wiarę w to, że Jezus jest obecny i chce także dzisiaj uzdrawiać wszystkich, którzy do niego przychodzą.
Myślę, że to drobiazg, wobec tego całego dobra, które najwyraźniej daje ksiądz Bashobora.


Przypomina mi się wypowiedź pewnego księdza, który chciał posługiwać charyzmatami, które otrzymał i chciał zachęcać innych do tego, by się modlili o dary Ducha Świętego. Brzmiała ona mniej więcej tak:

"Popełniłem wówczas tyle błędów, że można by książkę napisać". 
W pierwszej chwili zdziwiłam się czytając to, bo przecież opowiadał on, jak wielkie rzeczy Bóg przez niego czynił.
Potem pomyślałam, że ten ksiądz miał wielką odwagę, nie bał się osądów ludzkich, ośmieszenia, wytykania wszystkich prawdziwych i urojonych błędów.

Trzeba mieć odwagę i trzeba być pokornym, żeby narazić się na głoszenie Ewangelii dzisiaj... 


Sparafrazuję znany dowcip:
"Kto śpi, ten nic nie robi;
Kto nic nie robi, ten nie robi błędów;
kto nie robi błędów, ten jest święty."


Jeszcze argument odnośnie teatralności i sensacji - dla wychowanych w sztywnych schematach ludzi wszystko inne jest sztucznością i teatralnością, tak jak wszyscy, którzy nie myślą i nie zachowują się tak jak oni są "dziwni" i "podejrzani".


Odnośnie pana Millera, który 
"dostał specjalną misję od samej Najświętszej Maryi Panny. Misja ta polega na głoszeniu "głowom państw i głowom kościoła (?) w poszczególnych państwach" konieczności poświęcenia danego państwa Najświętszemu Sercu Jezusowemu i Niepokalanemu Sercu Maryi."

Nasuwa się kilka pytań: pierwsze - ściśle teologiczne - co to oznacza rozkonsekrować państwo? Drugie - jakie "chody" musi mieć zwykły świecki, by został przyjęty przez prezydenta i odmawiać z nim różaniec w TV (prawdopodobnie prezydent wykorzystał to w jakimś swoim celu). Ludzie jednak w swej naiwności się zachwycali "cudem odmówienia różańca w TV".


Maria Kominek się domyśla i swoje domysły bierze za rzeczywistość - czyli że ktoś coś wykorzystał w swoim celu.
Nie wie, co znaczy rozkonsekrować - można dowiedzieć się tego oglądając film "Kolumbia - świadectwo dla świata". Wtedy nie mogła tego obejrzeć i zapytać, bo nie była na rekolekcjach.
Więc ja wyjaśnię pokrótce tak jak pamiętam:
Kolumbię uroczyście oddano Sercu Jezusa i Maryi (sejm i rząd to uczynił), po czym do władzy doszli ludzie, którzy odwołali ten akt, po czym znów doszli do władzy ludzie, którzy przygotowali naród do ponownej uroczystej konsekracji i dokonali go, zdaje się że jeszcze zapisali to w konstytucji.
Jeśli mowa o "chodach", to może miał po prostu odwagę poprosić o spotkanie z prezydentem, a Bóg mu to "załatwił", jeśli rzeczywiście zlecił mu taką misję. Tak trudno w to uwierzyć, że Bóg może wszystko?


Może MK razi to, że są to zwykli ludzie, a Bóg do nich mówi?
No przecież w Polsce już to wszystko było:

Szkoda tylko, że nikt nie powiedział Millerowi, by nie wywalał otwartych drzwi.
Otóż Naród Polski był poświęcony trzykrotnie NSJ - w roku 1920 w Częstochowie, w czerwcu 1921 r. w Krakowie i w 1951 r. w Warszawie. Poświęcenie Niepokalanemu Sercu Maryi dokonał zaś Prymas Polski, kardynał August Hlond, 8 września 1946 roku.


Najwyraźniej pani Kominek nie zna przesłania Rozalii Celakówny, która mówi o intronizacji Serca Jezusa i Maryi przez rządy narodów, które dzięki temu ocaleją od zagłady.


No i pan Miller nawołuje do tworzenia grup modlitewnych o wsparcie modlitewne, żeby się wszystko udało.
No i oczywiście nie podoba się to pani Kominek.

Nie bez kozery rozpoczęłam swój artykuł od przypomnienia Medjugoria. Właśnie w słowach pana Millera ukazuje się bezpośredni, choć zawoalowany związek z tym, co tam się dzieje.
Tam słyszy się ciągłe nawoływanie o ogłoszenie Maryi Królową Pokoju i jakoś nikt z wiernych się nie zastanawia, że tytuł ten Maryi został już dawno nadany (zrobił to Benedykt XV w 1917 r.).
Tam ciągle mówi się o demonach i o szatanie, czego efektem jest to, że wierni przestają rozumować logicznie i wszędzie (tam gdzie jest i tam gdzie go nie ma) dopatrują się szatana. Ostatecznie wszystkie niepowodzenia są przypisywane działaniu złego ducha, co prowadzi do zatracenia poczucia własnej odpowiedzialności, w konsekwencji - do zatracenia poczucia grzechu.


Od razu widzi związek ze sprawą Medjugoria - ja go nie widzę.

No bo tam też nawołują do ogłoszenia - ale nie o oddanie Sercom Jezusa i Maryi narodów - a doogłoszenie Maryi Królową Pokoju. Bardzo ścisły związek  Poza tym nie słyszałam o tym, więc nie jestem pewna, czy czegoś ta pani nie przekręciła. No ale jeśli to prawda to co?
To niby kolejne podobieństwo, że już ten tytuł został nadany? No ale może znów czegoś nie zrozumiała, tak jak z dziełem intronizacji?


Teraz kolejne podobieństwa:
"ciągle mówi się o demonach (...)" - to zdaje się wie od zakonnika, o którym była mowa na początku, bo ona przecież sama nic nie czytała i nie była w Medjugoriu;

"wierni przestają rozumować logicznie i wszędzie (tam gdzie jest i tam gdzie go nie ma) dopatrują się szatana." - to wydaje mi się nielogiczne, bo nawet jeśli słyszeliby dużo o szatanie, to nie znaczy, ze słyszeli nieprawdę; dużo, to nie znaczy błędnie;

"Ostatecznie wszystkie niepowodzenia są przypisywane działaniu złego ducha, co prowadzi do zatracenia poczucia własnej odpowiedzialności, w konsekwencji - do zatracenia poczucia grzechu" - pozorna logika oparta na błędnych i niesprawdzonych założeniach;
jeśli nawet dużo wiem o działaniu złego ducha, to niekoniecznie musi to prowadzić do zatraty poczucia grzechu, może prowadzić do obawy przed złym, bądź do szukania sposobów na ochronę przed nim.


No i dalej na tę sama nutę:
mówiono bardzo dużo o demonach. Nadmiernie dużo, o wiele więcej niż potrzeba, by ostrzec wiernych przed działaniem złego ducha.
Podobnie jak i w Medjugoriu mówiono o wielu domniemanych uzdrowieniach. Nie wspomniano ani razu o zamiarze zbadania prawdziwości uzdrowień.


Mówi znów o demonach - to jednak ją najbardziej boli - jak można tak dużo mówić o demonach!? 
To jest jej odczucie, ja nie pamiętam, żebym o nich dużo słyszała na spotkaniu z Bashoborą, uważam że było to zawsze w pewnym kontekście. 

I sądzę, że jednak było więcej o Jezusie - ciekawe, czy kiedykolwiek słyszała tak często imię Jezus? Myślę, że nie, no ale na szczęście jakoś się tego nie czepia.
Choć pewne aluzje jednak są - cytuje słowa Bashobory często powtarzane: "Idziemy z Jezusem. Amen. Brawa dla Jezusa!" No i co chwila jakieś pieśni mówiące o Jezusie!
Po co to komu? Przecież to niepotrzebne (pani Kominek)!


No tak, dlaczego mówią o uzdrowieniach, a nie mówią o konieczności badań tego?
Mówi o instrukcji, która nakłada "obowiązek by ci, którzy przewodniczą celebracji zebrali obiektywnie i sumiennie ewentualne świadectwa i przedłożyli fakt kompetentnej władzy kościelnej."

Nie wiem, czy to prawda i w jakim kontekście.
Ale nie da się zmusić ludzi do przedłożenia dowodów na swoje uzdrowienie. 
Zawsze jest zachęta, żeby ludzie dawali świadectwo uzdrowień. Ludzie najczęściej jednak nie idą do księdza z tym, a jeśli nawet, to księdzu nie w głowie badania dziesiątek, może setek, może więcej uzdrowień.

Zresztą po co? Jako dowód na świętość Bashobory? Nigdy ani on ani nikt inny nie twierdził, że jest święty. Jako dowód prawdziwości jego posługi? Wygląda na to, że nikt, ani jego biskup, ani arcybiskup Dziwisz, ani ksiądz Posacki nie kwestionują Bożego pochodzenia jego posługi.


Apeluję jednak do tych, którzy doznali łaski dzięki posłudze ojca Bashobory, by o tym mówili, napisali, by także inni chętnie skorzystali z jego posługi!
Na przykład tu


No i znów wtykanie w temat Medjugoria, o którym najwyraźniej MK nie wie nic, poza tym, że mówi się tam dużo o demonach, o uzdrowieniach, o nadaniu tytułu Królowej Pokoju Matce Bożej.
Kolejne, w jej mniemaniu, podobieństwo - zwolennicy Medjugoria tworzą wspólnoty modlitewne i tutaj Miller też chce tworzyć wspólnoty modlitewne dla wsparcia dzieła intronizacji Serc Jezusa i Maryi - baaardzo podejrzane. I prorokuje: "Będą nowe "wieczerniki", powoli oddzielające się od normalnego życia Kościoła, jak to ma miejsce z grupami medjugoryjskimi."
Nie słyszałam nic o tym, by grupy medj. oddzielały się od życia Kościoła. No a proroctwo dotyczące nowych grup modlitewnych wskazuje na to, że być może sama Maria Kominek uważa, że ma dar proroctwa.

No i kolejna wizja:

Szatanowi to na razie wystarczy - powolne rozbijanie Kościoła, powolne podkopywanie tradycyjnych nabożeństw, wreszcie powolny rozkład formacji wiernych i sprowadzenie nabożeństw do swoistych happeningów.
Więc bądźmy czujni, unikajmy sensacji w wierze i pozostańmy przy zdrowej nauce Kościoła.


Bądźmy czujni - nie pozwalajmy na tworzenie się nowych grup modlitewnych, na spotkania z ludźmi głębokiej wiary, na nowe formy ewangelizacji, bo to zagrożenie od złego ducha - zdaje się twierdzić MK.
Powróćmy do dawnych, sprawdzonych form, do starych grup modlitewnych, do dawnego sposobu modlitwy, w domyśle - do tego, co MK uważam za dobry sposób modlitwy.


No bo MK nie wierzy, że Bóg może objawiać się ludziom na różne sposoby, nie wierzy, że Duch Święty wciąż działa w Kościele, że nie jest ograniczony do tych form, które były sto lat temu.
Nie wierzy też, że może działać tak, jak prawie dwa tysiące lat temu.


Całość artykułu Marii Kominek sprowadza się w gruncie rzeczy do twierdzenia, że "Duch Święty nie może działać tak, jak mi się to nie podoba".