sobota, 2 listopada 2013

PODEJMIJ WYZWANIE - jak w filmie Fireproof - czterdziestodniowa podróż szlakami miłości

Dziennik - wyzwania, które mogą zmienić twoje małżeństwo



Chcielibyśmy zaproponować Wam niezwykłą, czterdziestodniową podróż szlakami Waszej miłości.
To wyzwanie dla mężów i żon pomagające im zrozumieć i praktykować bezwarunkową miłość w życiu codziennym. Niezależnie od tego, czy Twój związek małżeński wisi obecnie na włosku, czy jest silny, stabilny i zdrowy, jest to podróż, w którą powinieneś się wybrać.  Warto odnaleźć prawdziwą bliskość i zbudować porywający i spełniony związek ze swoim partnerem.

Na pewno wielu z Was znany jest film "Fireproof", w którym to główny bohater Caleb, stojący u progu rozpadu swojego małżeństwa, otrzymuje od swego ojca "dziennik", zawierający szczegółowe wskazówki na kolejne 40 dni.
Twórcy filmu, W ślad za nim, wydali książkę "Love Dare", stanowiącą przedmiotowy dziennik bohatera filmu.
Książka ukazała się także w polskiej wersji językowej pt. "Miej Odwagę Kochać".
Została ona podzielona na 40 dni oraz 4 dodatki.
Każdy dzień ma swój indywidualny tytuł, szeroki opis oraz akt odwagi, czyli wyzwanie.


Po uzyskaniu pozwolenia na publikację, postanowiliśmy zamieszczać na stronie fragmenty książki zawierające wyzwanie na każdy dzień. Stworzyliśmy czterdziestodniowy kalendarz i każdego dnia będzie zamieszczany kolejny fragment – wyzwanie.
Każde wyzwanie będzie przeznaczone na dzień następny, aby każdy miał czas poczynić stosowne przygotowania.
Dni minione nie będą kasowane, aby każdy, nawet ten, kto wejdzie na naszą stronę już w trakcie trwania tej "podróży", mógł indywidualnie, od początku rozpocząć swoją drogę.
Autorzy przyjęli taką konstrukcję dziennika, aby mógł być on realizowany indywidualnie jak i wspólnie. Myślę, że nikomu nie będzie przeszkadzało, iż niektóre dni są skierowane do mężów, a inne do żon. Tak została napisana książka w oryginale, a na pewno każdy indywidualnie dopasuje treść do swoich potrzeb. 

W menu głównym dodana została pozycja „WYZWANIE” – to tutaj zamieszczane będę wszystkie wpisy.


Rozpoczęcie planowane jest na 04.11.2013r. Tego dnia zamieszczone zostanie pierwsze wyzwanie na następny dzień. Mamy nadzieję, iż całe przedsięwzięcie pomoże odnaleźć się zagubionym małżonkom, a także rozpalić jeszcze większą miłość tym, których związek jest stabilny.


źródło:
http://www.familiachristiana.pl/aktualnosci/236-podejmij-wyzwanie.html

Halloween, "Andrzejki", żarty i pozory zła


Przed nami "Halloween", a później jeszcze "Andrzejki". W wypadku obu tych "świąt" mamy do czynienia z bardziej (Halloween) lub mniej ("Andrzejki") obecnymi elementami naśladowania pewnych praktyk okultystycznych, których jednak powaga, a przez to rzeczywista interpretacja wydaje się być niejasna. By uczcić "Halloween" miliony osób przebiera się za czarownice, upiory, wampiry i demony, wystawia w swych domach dynie z odpowiednio brzydko wyglądającym grymasem, odpierając zarzuty co do tego sposobu zachowania, twierdzeniem, iż wszystko to jest robione w ramach zabawy, żartu, "na niby", a więc nie sposób łączyć tego "na poważnie" z rzeczywistym okultyzmem, pogaństwem czy satanizmem. Podobny sposób obrony występuje w przypadku bardziej tradycyjnych dla naszej kultury zabaw andrzejkowych, gdzie dzieciom wróży się z lanego wosku bądź ustawianych w rzędzie butów. "To tylko dziecięca zabawa" – mówią obrońcy tych praktyk – a zatem nie podstaw do niepokoju, "po co doszukiwać się wszędzie zła".

Czy jednak rzeczywiście "Halloween" i nasze andrzejkowe wróżby powinny być oczyszczone z wszelkich podejrzeń i zarzutów tylko za pomocą przywołania argumentu o ich "żartobliwo-rozrywkowej" konwencji? Przyjrzyjmy się bliżej temu argumentowi.

                 Nic śmiesznego
Jest rzeczą dość oczywistą, iż nie wszystko może i powinno być przedmiotem rozrywki oraz żartu. Mówi nam o tym, tak Pismo święte, Tradycja Kościoła, jak i naturalne wyczucie moralne. W Biblii czytamy wszak, że chrześcijanie mają się strzec "nieprzyzwoitych żartów" i nie ma być wśród nich nawet mowy o "tym co haniebne" (List do Efezjan 5, 4). Z kolei w "Konstytucjach Apostolskich" napisane zostały, iż uczniowie Pana Jezusa powinni zrezygnować "z dowcipów" (tamże: V, 11). Tradycyjnie powyższe przestrogi były interpretowane, jako potępienie żartów i dowcipów odnoszących się do przeróżnych grzechów nieczystości.

Także nasz zdrowy rozsądek podpowiada nam, że pewne sytuacje, ludzkie zachowania czy słabości nie powinny być eksploatowane dla celów rozrywkowych. Myślę, że mało kto, nie krzywił się w duchu, na mało wybredne gagi zawarte w komedii "Głupi i głupszy", gdzie np. para głównych bohaterów sprzedała niewidomemu chłopcu martwego kanarka. Podobnie, czyż za usprawiedliwione uznalibyśmy żarty z męki Pana Jezusa lub z pogrzebu swego najbliższego przyjaciela? Albo któż o zdrowych zmysłach śmiałby się z kawałów na temat seksualnego wykorzystywania małych dzieci, gwałcenia swej matki bądź ćwiartowania na kawałki własnego ojca??? Któż przestałby się oburzać na tak nędzne dowcipy, słysząc tłumaczenie, iż "przecież to tylko żart" i "nikt na poważnie nie chce tego czynić"??? Dzisiejsza "polityczna poprawność" mimo wielu swych wad, niesie ze sobą też pewne zalety, wśród których jedną z nich pokazywanie, iż np. dowcipy z holocaustu są godne wzgardy, gdyż nie wypada się śmiać z czegoś co dla wielu milionów ludzi stało się źródłem ogromnych cierpień.

Widzimy zatem, iż pewnych tematów, nie należy przystrajać w szaty rozrywki, dowcipu i żartu. Dzieje się tak dlatego, że wyczuwamy i rozumiemy pewien psychologiczny mechanizm polegający na tym, iż moralna powaga oraz doniosłość niektórych zagadnień jest w łatwy sposób osłabiana, gdy przedstawia się je w kontekście rozrywkowym. Kiedy z aprobatą słuchamy żartów np. o zabijaniu Żydów w komorach gazowych łatwiej przychodzą nam skojarzenia śmierci i okrucieństwa z czymś zabawnym i śmiesznym, zamiast z cierpieniem i smutkiem konkretnych osób. Gdy śmiejemy się z dowcipów o cudzołóstwie wtedy łatwiej jest nam myśleć o tym grzechu w kategoriach niegroźnej przygody, aniżeli czegoś wstrętnego, prawdziwie niemoralnego i niszczącego. Po prostu: osadzenie czegoś w kontekście żartu, rozrywki i dobrej zabawy, zwykle sprzyja osłabianiu oporów przed tym czymś. Stąd potrzebna jest duża rozwaga, powściągliwość i ostrożność w dobieraniu tematów, z których robimy sobie zabawę. Nie znaczy to oczywiście, że mamy być wiecznymi ponurakami, dla których nieprzystojne są wszelkie dowcipy i jakakolwiek zabawa. Rzecz jasna, istnieją dobre dowcipy, które nikogo nie ranią ani też nie trywializują tego co w oczach Pana Boga jest złe i zakazane. Co więcej, istnieją dowcipy, których jasno widocznym celem jest, nie oswajanie czy odzieranie z moralnej powagi zła będącego ich przedmiotem. Przeciwnie są żarty, które obnażają głupotę, bezsens i szkodliwość danej nieprawości. Przykładem takiego rodzaju dowcipu jest np. słynny film "Dyktator" z Charlie Chaplinem, gdzie w zabawny, a jednocześnie nie trywializujący sposób, pokazano wielkie zło kryjące się za rządami Adolfa Hitlera i nazizmem (jednocześnie niestety chwaląc przy tym komunistyczny Związek Sowiecki). Nawet w samym Piśmie świętym znajdujemy przykład takiego rodzaju dowcipu w ustach proroka Eliasza, gdy ten zwraca się do pogan bezskutecznie proszących swego bożka Baala o ogień słowami: "Wołajcie głośniej, bo to bóg! Więc może jest zamyślony albo zajęty, albo udaje się w drogę. Może on śpi, więc niech się obudzi!" (1 Ks. Król. 19, 27). Przy tego rodzaju żartach, zazwyczaj jednak łatwo rozpoznajemy, że mają one w jasny sposób na celu wyśmianie głupoty sprawców danego zła, a nie zabawianie się taką nieprawością po to by dostarczyć sobie śmiechu i rozrywki. Innymi słowy, trzeba rozróżnić pomiędzy dowcipami i zabawą, która oswaja nas ze złem, czyni go bardziej sympatycznym i mniej groźnym, a tymi, które wyśmiewają się z niego (to znaczy czymś to tradycyjnie zwiemy mianem "satyry").

                          Satyra na okultyzm?
Aby więc przekonująco bronić współczesnego Halloween i naszych polskich "Andrzejek" należałoby wskazać nie tylko na ich rozrywkowo-żartobliwą otoczkę, ale na to, iż ta ich forma w sposób jasny i bez cienia wątpliwości służy wyśmianiu czarów, wróżb i innych form okultyzmu. Tego zaś niestety nie da się dowieść.

Nie mówiąc już o tym, iż argumentacja w stylu: "tego nikt nie traktuje na poważnie" okazuje się błędna przynajmniej w stosunku do andrzejkowych wróżb. Otóż, wróżby te są brane na serio przez dzieci, a to właśnie dlatego, że są one dziećmi. Dziecku zdecydowanie trudniej jest odróżnić świat fikcji od rzeczywistości oraz konwencją żartu od powagi, gdyż znajdują się na takim, a nie innym poziomie rozwoju psychicznego i emocjonalnego. Dzieciom o wiele łatwiej jest wierzyć w krasnoludki, elfy, dobre wróżki oraz to, że lany wosk przepowie im przyszłość. Oczywiście, z biegiem czasu wyrastają one z tych naiwnych wierzeń, ale któż wie na ile pokazywanie im od małego, że z wróżbami mogą łączyć się dobre i przyjemne chwile, w przyszłości bardziej otworzy je na czytanie horoskopów, chodzenie do wróżki bądź uczestnictwo w seansach spirytystycznych?

Choć w przypadku Halloween zdecydowanie łatwiej jest mówić o tym, że ludzie przebierający się za różne złowrogie postacie świata ciemności zazwyczaj prawdopodobnie nie żywią autentycznej intencji przywoływania w ten sposób demonów czy duchów zmarłych. Ale tak jak zostało to powyżej wykazane, okoliczność nie rozwiązuje problematyczności tego "święta". W halloweenowych imprezach nie wyśmiewamy bowiem się z okultyzmu, ale go oswajamy, łącząc czary, demony, widma i upiory z sympatyczną zabawą.

                               Pozory złego
Jedna z tradycyjnych zasad moralności chrześcijańskiej mówi, iż w razie wątpliwości odnośnie godziwości danego zachowania powinniśmy szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie, czy możemy ów czyn dedykować na chwałę Bożą. Pismo święte mówi wszak: "A więc czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą" (1 Kor. 10, 31). Warto więc zastanowić się, czy można ku chwale Pana Jezusa "w ramach dobrej zabawy" przebierać się za czarownice, wiedźmy i diabły? Czy można chwalić Boga poprzez wmawianie małym, naiwnym dzieciom głupiej wiary w to, iż można odgadnąć przyszłość z kształtu lanego na wodzie wosku bądź kolejności ułożenia butów? Halloween i "Andrzejki" to w najlepszym razie co najmniej wszelkie pozory złego, dlatego nie da się w nich uczestniczyć na chwałę Pana Boga i bez poważnego niebezpieczeństwa dla dusz. Trzeba odrzucić głupie i zwodnicze usprawiedliwienia stojące za tymi świętami o tym, iż "to tylko zabawa" oraz, że "nikt nie bierze tego na poważnie".

żródło: