poniedziałek, 1 lipca 2013

Bashobora - Krytyczna analiza tekstu Marii Kominek "Rekolekcje z uzdrowieniami" cz.3

część 3


Pierwszy dzień był poświęcony zagrożeniom duchowym.
Głoszono tzw. "świadectwa" ludzi, którzy mieli do czynienie z okultyzmem w różnej postaci i wykłady specjalistów(...)
Oczywiście z niecierpliwością czekałam na wystąpienie o. Posackiego.(...) Wszystko co mówił było bardzo dobrze wyważone, poparte argumentami, przekonujące.
Jednak coś w jego wypowiedzi mnie zaskoczyło. Bowiem na koniec swego wystąpienia o. Posacki podkreślił, że jego i inne wykłady i świadectwa mają przygotować obecnych "do tego, co się będzie działo tutaj jutro"!
Nie do treści, które maja zostać przekazane, nie do lepszego zrozumienia nauki rekolekcjonisty, ale do tego co się będzie działo!
A że wszyscy wiedzieli, że mają się dziać cuda uzdrowienia - no to cóż - przygotowanie do cudu!


Hmm, wszystko było dobrze, dobry był nawet ksiądz Posacki, dopóki nie wypowiedział tego feralnego zdania: "że jego i inne wykłady i świadectwa mają przygotować obecnych "do tego, co się będzie działo tutaj jutro". 
A pani Kominek to bardzo się nie spodobało. Że niby do cudów miał przygotować ksiądz Posacki? To on mówił tylko po to, żeby ich do czegoś przygotować?
I to do cudów przygotować (bo przecież pani Kominek wiedziała, jak zapewne i wszyscy inni wiedzieli, co się będzie działo następnego dnia)? Skąd ona to wiedziała? Prorok czy co?
"Następnego dnia o demonach było mniej" - to już postęp  "choć ciągle z nimi się żegnano!"
Aha, przypominam sobie, było coś takiego na spotkaniu z B. - mówił żartobliwie "pa,pa, demony", no tak, trzeba się czegoś czepić, nawet żartów.
MK nie potrafi pojąć, że B. jest Afrykańczykiem i nie jest tak strasznie poważny i nie myśli ciągle o tym, żeby nie zrazić słuchaczy "ciągłym" (?!?) powtarzaniem słowa "demon". Nie rozumie, że pobożnych europejskich katolików to razi.

Wystąpił ks. Bashobora i zapowiedział, że "Idziemy i wszędzie zabieramy radość - la, la, la, yes Lord, yes Lord... amen." I pożegnał demony - "by, by daimon, by, by". Oto małą próbkę wielokrotnie powtarzanej mowy: "Uwielbimy Boga teraz.
Widzicie ci wszyscy księża co tu są, to tak naprawdę egzorcyści, to coś ten demon może uczynić - by by daimon.
Spowiadamy się, ogłaszamy chwałę Boga, ogłaszamy, że jesteśmy córkami i synami Boga i demon ma problem, ale może się ukrywać ten demon.
Ilu z was otrzymało bierzmowanie, podnieście ręce, cha - cha; więc staliście się żołnierzami Jezusa. I dlatego tego jest katolicka Odnowa. Powrót do korzeni, stać się żołnierzami Chrystusa, katolikami charyzmatykami, chodząc w świętości Bożej, a wiec głosić świętość gdziekolwiek idziemy!"
Jak się widzi ten tekst to wygląda tak skromnie - ale w rzeczywistości jest to wypowiadane z wielka emfazą, przerywane śpiewem, nuceniem i częstymi okrzykami: "Brawa dla Jezusa!" po których następują frenetyczne oklaski!


No cóż się czepić? B. śpiewa, tańczy(!), żegna demony (!!), wymienia je częściej niż imię Jezusa (!!!), a jeszcze do tego wszyscy klaszczą !!!!