piątek, 18 października 2019

Masturbacja


https://opoka.org.pl/biblioteka/I/ID/pk201104-autoer.html



KS. MAREK DZIEWIECKI

DROGA DO WOLNOŚCI

Autoerotyzm i praca nad sobą



Każda forma autoerotyzmu jest wypaczeniem ludzkiej seksualności, gdyż prowadzi do egoizmu i uzależnień oraz do zaburzonych więzi międzyludzkich.

Postawy skrajne

Jedną z niedojrzałych postaw w sferze seksualności jest masturbacja. Na temat tego zjawiska krąży obecnie wiele poglądów mylących i nieodpowiedzialnych. Z jednej strony panuje przekonanie, że masturbacja - zwłaszcza w okresie rozwojowym - jest zjawiskiem normalnym, a nawet wręcz pozytywnym, gdyż pomaga młodemu człowiekowi lepiej poznać własne ciało, a przez to przygotowuje go do współżycia seksualnego w małżeństwie. Z drugiej strony spotykamy się z twierdzeniem, że w każdym przypadku masturbacja jest grzechem ciężkim i przejawem demoralizacji. Prawda - jak zwykle - jest bardziej złożona.
Masturbacja nie zawsze wiąże się z grzechem ciężkim, ale zawsze jest zachowaniem błędnym i szkodliwym. Dzieje się tak dlatego, że odrywa ona seksualność od właściwego sobie kontekstu wiernej i czułej miłości między małżonkami. Ponadto samogwałt odrywa seksualność od jej naturalnego wymiaru biologicznego, jakim jest odpowiedzialne przekazywanie życia w oparciu o miłość rodzicielską.

Skutki masturbacji

Masturbacja prowadzi do wielu negatywnych konsekwencji. Po pierwsze, prowokuje nadmierną koncentrację na własnej cielesności i na popędzie seksualnym, co zwykle prowadzi do nałogów i uzależnień seksualnych oraz do osłabienia wolności również w innych sferach człowieczeństwa. Często wiąże się z uwikłaniem w pornografię. Po drugie, blokuje motywację do rozwoju i do szukania radości w innych dziedzinach życia. Z czasem może stać się jedynym sposobem szukania przyjemności i prowadzić do przekonania, że nie istnieją żadne większe źródła satysfakcji czy radości. Po trzecie, autoerotyzm prowadzi do izolacji i osamotnienia, zamiast stanowić pomoc w nawiązywaniu kontaktu z osobami drugiej płci i w dorastaniu do małżeństwa. Po czwarte, masturbacja powoduje napięcia psychiczne, niepokoje, poczucie winy moralnej, a także wyrzuty sumienia i świadomość życia w grzechu. U wielu młodych ludzi budzi też lęk o to, czy będą w stanie normalnie współżyć w przyszłym małżeństwie, o jakim marzą. Po piąte, samogwałt powoduje nierzadko zaburzenia w seksualnym współżyciu małżeńskim, a to negatywnie wpływa na relacje ze współmałżonkiem. Kontynuowanie masturbacji w małżeństwie jest przeżywane przez współmałżonka niemal równie boleśnie jak zdrada.

Jaka postawa wobec masturbacji?

Rzeczowa rozmowa z młodymi ludźmi na temat masturbacji jest trudna, gdyż najczęściej problem ten stawiany jest zupełnie błędnie. Niektórzy seksuolodzy czy pedagodzy zakładają, że istnieje alternatywa: albo należy traktować masturbację jako coś naturalnego, albo zmuszeni jesteśmy potępiać wszystkich, którzy jej ulegają. W rzeczywistości oba założenia są błędne. Właściwie postawione pytanie brzmi: czy problem ewentualnej masturbacji należy pozostawić spontaniczności danej osoby, czy też również ten aspekt należy uwzględnić w procesie wychowania? Ze względu na wyżej przytoczone powody dobro człowieka wymaga, by jego sposób odnoszenia się do samego siebie i do własnego ciała włączyć w całokształt wychowania.
Młodzi ludzie często sami zwracają się do dorosłych z dramatyczną nieraz prośbą o pomoc w radzeniu sobie z własną seksualnością i ze skłonnościami do masturbacji. Potrzebna jest tu jednoznaczność co do zasad (masturbacja jest poważnym zagrożeniem dla rozwoju psychospołecznego), a jednocześnie ostrożność co do ocen moralnych w poszczególnych przypadkach. Nie chodzi o to, by kogoś potępiać, straszyć czy wzmagać w kimś poczucie winy, lecz o to, by pomagać tym, którzy zaczynają wikłać się w autoerotyzm ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami takiej postawy.

Ocena moralna

W wielu przypadkach masturbacja przybiera formę nałogu. W zależności od genezy tego nałogu (na przykład przypadkowe pojawienie się zachowań autoerotycznych w dzieciństwie), często nie stanowi głównie problemu moralnego, ale staje się w pierwszym rzędzie problemem psychicznym i ciężarem moralnym oraz ważnym zadaniem w pracy nad sobą.
Ostrożność w ocenie moralnej masturbacji wiąże się również z tym, że w wielu przypadkach jest ona formą somatyzacji, czyli niemal odruchowym sposobem odreagowywania za pomocą ciała frustracji i sytuacji stresowych dotyczących innych sfer życia. Najczęściej są to zwykłe napięcia związane z kryzysową sytuacją rodziców nastolatka lub z osobistymi problemami i napięciami jak np. stres w szkole czy rozczarowanie w relacjach uczuciowych. W takich sytuacjach masturbacja staje się jednym ze sposobów odreagowania silnych lęków i niepokojów, a to wiąże się z ograniczeniem świadomości i wolności działania.
Masturbacja staje się poważnym problemem moralnym, gdy wynika z egoistycznego trybu życia, z sięgania po pornografię, ze skupiania się na popędzie i na doraźnej przyjemności, z hedonistycznej postawy wobec życia, z traktowania samego siebie jako narzędzia, a nie jako osoby.

Metoda pracy nad sobą

W pokonywaniu masturbacji nie wystarczy odwoływanie się do metod negatywnych, polegających na tym, że dana osoba koncentruje się na walce z autoerotyzmem oraz że stara się unikać okoliczności i bodźców zwiększających trudności w panowaniu nad własnym ciałem i popędem. Metoda pozytywna polega na tym, że osoba dotknięta masturbacją stara się z tego uwalniać nie z lęku przed grzechem czy z negatywnymi jej skutkami, ale przede wszystkim z troski o to, by nie niszczyć własnej wolności oraz szansy na uczenie się miłości i na dorastanie do małżeństwa.
Drugim warunkiem uwalniania się z autoerotyzmu jest poszerzanie kręgu zainteresowań, hobby i pasji oraz włączanie się w wartościowe grupy rówieśnicze. Masturbacja jest bowiem najbardziej atrakcyjna dla tych, którym brakuje radosnych więzi z Bogiem, z samym sobą i z innymi ludźmi, a zwłaszcza z osobami drugiej płci.
Trudności i grzechy w dziedzinie seksualnej są wyjątkowo bolesne i dlatego wiele osób, które ulegają autoerotyzmowi, patrzy na siebie niemal wyłącznie poprzez pryzmat tej słabości. Tacy ludzie przekreślają wartość dobra, które czynią w innych dziedzinach życia, gdyż czują się z góry „zdyskwalifikowani”. Przywracanie poczucia osobistej godności i wartości jest więc jednym z głównych zadań, gdy ktoś boryka się z tym problemem. Dojrzałe więzi z Bogiem i z ludźmi, chronione mądrą hierarchią wartości, to najlepsza droga do przezwyciężenia każdego problemu seksualnego.

opr. mg/mg

czwartek, 14 lutego 2019

SŁUGA BOŻY CARLO ACUTIS


“stojąc przed Jezusem w Eucharystii, stajemy się święci”

„Wszyscy rodzą się jako oryginały, ale wielu umiera jako fotokopie” 

„Być zawsze zjednoczonym z Jezusem, oto mój plan na życie”.

Twierdził, że „stojąc przed Jezusem w Eucharystii, stajemy się święci”. 
Żył w nieustannym zadziwieniu faktem przeistoczenia, co komentował – „Jezus postępuje bardzo oryginalnie, ponieważ chowa się w malutkim kawałeczku Chleba. Tylko Bóg może zrobić coś tak niewiarygodnego”.

„Cieszę się, że umieram tak wcześnie, bo nie zmarnowałem ani minuty życia na rzeczy, które nie podobałyby się Bogu”.

Stworzył stronę internetową - jest to wirtualna wystawa o cudach eucharystycznych:
http://www.miracolieucaristici.org/
http://www.miracolieucaristici.org/pl/Liste/list.html

Znalezione obrazy dla zapytania SŁUGA BOŻY CARLO ACUTIS
http://www.carloacutis.com/pl/association/biografia#

Ewangelista Marcin Zieliński o tym, jak dochodzi do cudów





dr Mary Healy - Forum Charyzmatyczne luty 2019



1 konf. Czekajcie na obietnicę ojca - dr Mary Healy






2. Uwielbienie – Marcin Zielińśki i o. Remi Recław SJ



Dalsze części w Playliście https://www.youtube.com/playlist?list=PLNCZDi-RY4iHdgFszsaYOwiiOjHYsRpQr




wtorek, 19 grudnia 2017

Wpływ kreskówek na wizję świata u dzieci i na ich zachowania


Jest taki film, który polecam: Wpływ kreskówek, który zresztą nie tylko mówi o wpływie filmów animowanych, ale o treściach, które są przekazywane dzieciom we współczesnych mediach kierowanych do dzieci.
https://www.youtube.com/watch?v=_-Bhns3VxmE&t=54s 


Filmy animowane jako narzędzie demoralizacji cz.1 - rozpoznanie i obrona
https://www.youtube.com/watch?v=VtAFkeJg55E
Jest też film, który mówi o przekazie filmów Disneya, szczególnie tym do podświadomości.

https://www.youtube.com/watch?v=fshm8gs8j6A&index=9&list=PLCc7A9ZRyjU-gDDNdSiveDIOugngywDiR


Nie mam zaufania do twórców filmów Disneya, którzy najwyraźniej są w opozycji do chrześcijańskich wartości, wstawiając w filmy krótkie wstawki działające na podświadomość i umieszczając w nich symbole masońskie i satanistyczne (co wykazują wyżej wymienione filmy).

Można to wszystko zbagatelizować, ale trudno później będzie odwrócić szkody, które powstaną na skutek przeniknięcia do świadomości, a zwłaszcza do podświadomości dzieci obrazów, które będą wpływać na ich przyszłe zachowania i wybory.

Nasze tłumaczenie, że coś jest złego w tych filmach może trochę pomóc, ale jeśli ilość tych komunikatów niewerbalnych płynących z filmu będzie ogromna, to mamy małą szansę na to, że dziecko tym nie przesiąknie.
Dziecko będzie naśladowało podświadomie złe wzorce zachowań i stanie się obojętne, albo i przychylne w ocenie nawet tych zachowań, które rodzice piętnują.
Zresztą, jaką mamy pewność, że wyłapiemy wszystko to, co ludzie złej woli wcisnęli w dany film?


Te współczesne filmy dla dzieci często kształtują w ich umysłach niewłaściwy obraz świata, człowieka, kobiecości, męskości, miłości, małżeństwa, rodziny
W konsekwencji tych kłamstw, dorastające już dzieci żyją zgodnie z tym, czym były karmione przez lata i ostatecznie stają się nieszczęśliwe. Bo szukają szczęścia w podejmowaniu współżycia bez odpowiedzialnej miłości, w lęku przed niechcianymi dziećmi, bo wierzą, że najważniejsze dla kobiety jest to, aby była sexy, młodość i uroda, a także wianuszek adoratorów.

Autorzy filmu "Wpływ kreskówek" wyciągają wniosek, że może już nie być kolejnego pokolenia na skutek przekazów kierowanych do dzieci, a zawartych w kreskówkach, filmach, czasopismach. Myślę, że jednak nie aspekt demograficzny jest najważniejszy, a szczęście człowieka. A zagrożone jest szczęście człowieka, gdy ma fałszywą jego wizję, wynikającą z fałszywej wizji świata i człowieczeństwa.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

CZĘŚCIOWY  ZAPIS  TREŚCI  FILMU


Większość kreskówek rzeczywiście przynosi naszym dzieciom szkodę, a tę niewielką resztę można oglądać tylko pod rodzicielską kontrolą z odpowiednim komentarzem.

W innym wypadku wasze dzieci nie będą wychowane przez was.
Czy możecie wyobrazić sobie, żeby wasze babcie czy prababcie powierzyły komuś przypadkowemu to ważne zadanie: opowiadać bajki dzieciom?
Dlaczego dzisiaj miliony rodziców pozwalają dzieciom oglądać filmy, których sami nie oglądali, o których nic nie wiedzą, nie znają ich autorów, nie znają ich celów i systemu wartości?

Bajka jest tym, co kształtuje obraz otaczającego świata, obraz mamy i taty, przyjaciół, dobra i zła, tego, co będzie prowadziło dziecko w dorosłym życiu jak duchowy kompas.
Koniec końców, czy otrzymasz od swoich dzieci opiekę na starość, czy skończysz w domu starców zależy od wychowania i między innymi od bajek, jakie im opowiadaliście i od kreskówek, które pozwoliliście im oglądać.
Dziecko informacje przyjmuje w formie obrazów i z tych obrazów, jak z puzzli, buduje obraz świata. Najważniejszym obrazem w tej układance jawi się obraz kobiety, dziewczyny.
Patrząc na kobiecych bohaterów kreskówek, dziewczynka uczy się przyszłych zachowań seksualnych, a u chłopców buduje się model ideału, którego będą potem szukać w dorosłym życiu. Ideału matki swoich przyszłych dzieci. 
Rzecz nie tyle w wyglądzie zewnętrznym, a w cechach wewnętrznych i duchowych, które rzutują na zewnątrz zachowaniem bohaterów kreskówek.

Obejrzeliśmy kilometry kreskówek amerykańskich i innych. Zarejestrowaliśmy setki scen z żeńskimi bohaterkami i pokazaliśmy to wszystko dziecięcym psychologom.
Psycholog był w szoku, a my byliśmy równie zszokowani jego opinią.
Okazuje się, że większość żeńskich postaci skonstruowana jest w taki sposób, że systematyczne ich oglądanie prowadzi do wygaśnięcia funkcji rodzinnych i funkcji przedłużenia gatunku.
Jest to uzyskane poprzez wygaszanie romantyzmu oraz tajemniczości i zastępowanie go dorosłym realizmem, fizjologicznością i okrucieństwem. Przy okazji tracą wartość i są ośmieszane tradycyjne w kulturze rosyjskiej cechy kobiece promowane w starych bajkach: altruizm, skromność, łagodność, dobroć i macierzyństwo jako takie.
To co robi większość amerykańskich kreskówek z naszymi dziećmi, to intelektualny upadek. I to nie są moje słowa, a słowa zawodowego psychologa dziecięcego.

Będziemy mówić o metodach zmiany psychiki dzieci za pomocą obrazu.
To są proste sposoby i tak często spotykane w kreskówkach, że dziwnym wydaje się, że przechodzi to niezauważone i nie spotyka protestów ze strony dorosłych.
Nie jesteśmy w stanie pokazywać dla każdego przykładu negatywnych zachowań kontrprzykładu z naszych tradycyjnych starych kreskówek (...).

Zmiany dokonane w kulturze przez kreskówki idą w wielu kierunkach.
Główne postaci mają mocne, jaskrawe kolory. Psychika dziecka działa silnie na to, co kolorowe. Uwagę dziecka przykuwa barwna postać i prowadzi dokąd zechce, nie dając czasu na oderwanie się i przemyślenie. Dlatego małe dzieci rzucają wszystko i patrzą jak zaczarowane w ekran, kiedy np. pojawia się reklama w telewizji.
Jedźmy dalej: twarz.
Nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć, że główne bohaterki amerykańskich kreskówek mają idealnie takie same twarze. Jest to nie tylko nudne, ale jeżeli przenieść te cechy na twarz żywej kobiety, to da to straszny efekt.
Wielokrotne oglądanie na ekranie zmienia się w podświadomości w ideał piękna.
Dziewczyny starają się wyglądać tak, jak jest to niemożliwe, a chłopcy będą szukać tego, czego nie ma na świecie.
Jak myślicie, czy mają szansę się wzajemnie odnaleźć?
To jest tworzenie nowego modelu piękna, zamiana pięknej na szkaradę. To ogólne tendencje w tworzeniu zachodnich kreskówek i zachodniej kinematografii. Prowadzą do urowniłowki i uproszczeń w działaniu, w dążeniu, jedzeniu, piciu, myśleniu i stereotypach kobiecej urody, we wszystkim.
Podobne działania w ZSRR były nazwane totalitaryzmem i były odpowiednio ocenione przez cały świat. Dlaczego kreskówko-totalitaryzm miałby czekać inny los?
Bohaterowie Disneya czy Warnerbrothers czy innych firm wyglądają jednakowo, mówią jednakowo, tak samo się zachowują? Wrażenie, jakby wspólnie powtarzały teksty usłyszane na ekranie telewizora. Zupełnie jak nasze dzieci. 
I na tym tle mamy odpieczętowany obraz głównej bohaterki. Rzecz niebezpieczna? Osądźcie sami.
Rysujemy sztampową piękność, którą dziecko ocenia jako szlachetną, bo tak go nauczono. Dziecko wie, że dobrych i szlachetnych trzeba naśladować, a potem tej postaci przyklejamy wszelką mierność, nieuczciwość, okrucieństwo i Bóg wie, co jeszcze.
I na odpowiedzialnym obrazie bohaterki te pasożyty wchodzą w duszę dziecka i zaczynają nim kierować
Mamy do czynienia z technologią masowej obróbki podświadomości, z uniwersalnym, podświadomym oglądanym modelem dobra i zła.
To kolorowe opakowanie z niebezpieczna zawartością.

Mam w rękach czasopismo dla graczy komputerowych.
Na stronie 15 jest obrazek, który za chwile zobaczycie na swoich ekranach. To jest reklamówka gier erotycznych dla starszych dzieci, w której Wowka zmęczony seksualnymi zwycięstwami chce się przespać. Zasypia i wpada w krainę erotycznych koszmarów. Otaczają go dziewczyny z twarzami sztampowych księżniczek. To według mnie kolejny etap intelektualnego unicestwienia pokolenia wychowanego na filmach rysunkowych. A może się mylę? To wy jesteście rodzicami, wy decydujcie.

Kolejny przykład, jak w piękne opakowanie wkłada się niebezpieczną zabawkę, to kiedy w romantyczną bohaterkę, z którą dziecko się identyfikuje i chce ją naśladować, wkłada złość, nienawiść i okrucieństwo. 
Czy możecie wyobrazić sobie Nastię z Zielonego Kwiatka, z wyrazem złości czy nienawiści na twarzy? Z wyszczerzonymi ze złości zębami, czy będącą agresywną?
A oto Cyganka z Dzwonnik z Notre Dame i wiele innych. Czy możecie sobie wyobrazić carewnę Żabkę zachowującą się jak mężczyzna? A Jasmin i Fiona robią to co moment ze smakiem i z okrucieństwem, wesoło i sugestywnie. A to są dzisiaj najpopularniejsze kreskówki wśród dzieci.
Bohaterki amerykańskich kreskówek prowadzą do pomylenia cech płci, które w przyszłości może wywołać głęboką dezorientację seksualną u młodych ludzi. (Tu następuje fragment dialogu z filmu)
Tak, że uniseksualizm narastający w społeczeństwie jest efektem uniseksualizmu w bajkach filmowych.
Kiedy kobieca bohaterka traci cechy kobiety i zmienia się w supermena.
W wielu filmach science-fiction kreskówkowe postacie, z zewnątrz kobiece, grają męskie role, czy okazują się wręcz potworami z głębi piekieł, demonami.

A teraz o sadyzmie i okrucieństwie w czystej postaci.
Na pewno widzieliście te epizody ze Shreka i widzieliście, jak śmiały się z nich dzieci wokół was. Byliście sami świadkami tego, jak zmieniono psychikę naszych dzieci. 
To nie jest scena pięknego morderstwa [scena z filmu w tle], to jest dewaluacja śmierci, ta scena burzy wyobrażenie dziecka o świecie. Główna bohaterka bajki nie może być zdradziecka, nie może być okrutna, nie może zabijać.
Czy pamiętacie jak Nastia z Zielonego Kwiatka śpiewa piosenkę o maleńkim słowiku, symbolu romantyzmu i miłości? 
A co ze słowikiem i jego potomstwem robią potwory ze Shreka? Bohaterowie ze Shreka przybyli ze świata, w którym bożym darem jest jajecznica. 
W porównaniu z tym, zabójstwo żaby i węża dla rozrywki dwóch potworów wydaje się być normalne. To jest romantyczny atrybut bajki na opak: nie żaba zmienia się w księżniczkę, a księżniczka w zielonego potwora. I ten potwór jest bohaterem antybajki. I tym przemianom towarzyszy romantyczne zamordowanie żaby, węża i ptaszka, tak jak w tradycyjnych romantycznych scenach bajkowych miłości bohaterów towarzyszy śpiew słowika i rozkwitanie przyrody. 

A teraz od podstępności, nienawiści i okrucieństwa przejdziemy do propagandy seksu.
Pamiętajmy, ze mówimy o filmach dla dzieci.
Czy pamiętacie obraz alonuszek, żabek czy innych księżniczek w starych kreskówkach? One nie pretendują na erotyczność, one są symboliczne, ich kobiecość jest reprezentowana poprzez wartości duchowe, poprzez sposób zachowania, o takiej kobiecości marzą dzieci.
Ich amerykańskie odpowiedniki na ogół są w pełni realistyczne, fizjologiczne, mają doskonale opanowane formy zachowań stosowane przez dorosła kobiety i w pełni je wykorzystują. Może będziecie się śmiać z tego określenia, ale zachowanie tych bohaterek nie jest cnotliwe. Zatracono granicę pomiędzy filmami dla dzieci a filmami dla dorosłych. Rysunkowe divy okazują sympatię dla płci przeciwnej, nie denerwują się, nie wstydzą, nie opuszczają wzroku - są to cechy zachowań kobiet określonej kategorii, które konkretnie i świadomie i wulgarnie kuszą. Ich twarz nie jest w tym momencie zwierciadłem duszy, a częścią funkcjonalnego procesu. Pamiętajcie, że sposób zachowania bohaterów dzieci naśladują automatycznie.

Teraz: dotknięcie i pocałunek.
W starych bajkach najwyższy poziom erotyzmu, to uścisk dłoni i pocałunek, którego szczegóły są ukryte przed oczami dziecka. Ma charakter symbolu.
W nowoczesnych kreskówkach na odwrót - szczegółowy, jak na filmach dla dorosłych, wargi rozchylone i pożądliwe. 
Dotykać kobietę można dowolnie. 
Dzwonnik z Notre Dame trzyma Cygankę jak zwierzaka ofiarnego.
Shrek niesie towarzyszkę jak worek, a potem traktuje ją w sposób, w jaki nie traktuje się przyzwoitych kobiet, a jej się to podoba.
W dawnych kreskówkach bohaterki nie wlecze się, nie bije, nie chwyta za co popadnie, ponieważ nie jest to odpowiednie dla kobiety, ponieważ to nie jest cnotliwe. 

Według psychologów, w filmach dla najmłodszych pokazano odkrycie[otwarcie] erotykę.
A oto popularny antropocentryczny film, gdzie zwierzęta graja ludzi: Tom i Jerry. Zachowanie kotki, to encyklopedia zachowania wulgarnej ulicznicy, jawne erotyczne pozy, pupa do góry, jedna noga podniesiona. Albo to: jedna z najbardziej erotycznych póz - głowa mężczyzny na kolanach kobiety - to jest poza odpowiednia dla seksualnych relacji dorosłych. 
Popatrzmy na zachowanie kocura. Pokazuje chłopcom jak traktować dziewczyny - pokazuje chamstwo, a kotka pokazuje jak to chamstwo brać za dobrą monetę. 
Jeżeli dziecko przyswoi sobie taki stereotyp zachowań, to wg psychologów, uniemożliwi mu to zbudowanie w przyszłości relacji opartych na miłości i wzajemnym szacunku,  czy stworzenie stabilnego małżeństwa, zastępując to wszystko jedynie partnerstwem seksualnym. Seksualne partnerstwo nie tworzy warunków do założenia rodziny i przedłużenia gatunku.
Zdaniem psychologów, dorosłych zachowań erotycznych w filmach dla dzieci nie wolno pokazywać. To zbyt wcześnie odblokowuje u dziecka zauroczenie sferą, do której fizycznie, psychicznie i moralnie nie jest jeszcze gotowe.
Te przeżycia nie znajdują wyjścia z psychiki dziecka. Stworzy to w przyszłości problemy z budowaniem relacji seksualnej, w stworzeniu rodziny, posiadaniu potomstwa. Budzą zainteresowanie erotyką, które powinno jeszcze długo i mocno spać. 

Za fizyczne wychowanie naszych dzieci odpowiadają często pedofile [?], a za moralne - zachodnie kreskówki.
Jak twierdzą psychologowie, dla normalnego rozwoju dziecka, przed zainteresowaniem dziecka płcią przeciwną, konieczna jest tajemniczość, bajkowość i romantyka. Tylko poprzez romantykę i nieśmiałość wobec płci przeciwnej chłopiec może się zmienić w prawdziwego mężczyznę. Jedynie skromna i cnotliwa dziewczyna będzie przyciągać do siebie wartościowych mężczyzn, a nie potworów z kreskówek, którymi bawią się dzisiaj miasta. Dziewczęca skromność i wstydliwość, to podstawa stworzenia w przyszłości stabilnych i odpowiedzialnych związków oraz przedłużenia gatunku.
Problem jest poważny. Nasze dzieci podlegają tak zmasowanemu bombardowaniu niedziecięcymi obrazami, że pojawiło się zjawisko, które psychologowie nazwali dziecięcym głodem romantyzmu. Dzieciom potrzebne są marzenia o księżniczce z bajki, a dostają nieświeże babska. Potrzebują marzeń o miłości, a wylewają się na nich seksualne bezeceństwa.
[...]

To, co ważne, to co najważniejsze w bajkach całego świata, to obraz matki, obraz macierzyństwa. Kiedy szukaliśmy go w amerykańskich filmach, to co było wstrząsające, to macierzyństwo o tradycyjnym znaczeniu, poezja macierzyństwa pokazana jest tylko w filmach o zwierzętach - o Królu Lwie, Dambo, Księdze Dżungli, 101 Dalmatyńczykach. Czułe, sentymentalne, bardzo dobre sceny macierzyńskiej miłości i troski o niedźwiadki, lwiątka i inne maluchy.
Ale kiedy dochodzimy do kreskówek o ludziach lub tych, gdzie zwierzęta naśladują ludzi - proszę, osądźcie sami, całkiem odwrotnie.
N.p. kaczka-matka produkcji Golden Mayer
Zachowuje się nieodpowiednio, prezentuje bieliznę przy mężu i przy obcym. W życiu prowadzą się w ten sposób tylko ladacznice. Jej gesty oraz sposób zachowania, wcale nie są macierzyńskie. Nawet swoje dziecko trzyma jak szklankę. Jej poza nie ochrania dziecka. Nie da się tego porównać z naszą [tu tekst dla mnie niezrozumiały]. I tu i tam obraz matki, ale u małych dzieci formułują zupełnie przeciwstawne odnoszenie do swoich matek.
A tak w ogóle w amerykańskich kreskówkach nie spotkaliśmy ani jednej matki, która byłaby młoda i w pełni sił, piękna, która budziłaby chęć do naśladowania u małych widzów. Wszystkie są odpychające, choćby te z Goffiego i jego drużyny - niemłode, nieładne, antypatyczne i z pokracznymi figurami.
Jeszcze jeden powszechny przykład, kiedy matka przedstawiona jest jako stara kobieta. W naszych kreskówkach tak przedstawiano babcie.


A teraz pokażemy to, co nazywamy 25-tym kadrem. Obraz pokazujący się na ekranie na krótką chwilę, tak że świadomość nie zdąża ocenić go krytycznie. Takie obrazy rejestrują się prosto w podświadomości, tak jak podczas hipnozy.

Film "Piękna i Bestia"
Czy coś zauważyliście? Nie? To popatrzmy klatka po klatce.
Niemłoda, brzydka kobieta, z twarzą wyrażającą złość i nienawiść, a na rękach u niej - nie poznać od razu - czy prosięta, czy ludzkie dzieci. Bardziej odrażający i nieprzyjemny obraz matki trudno sobie wyobrazić. To obraz wiążący się z wszechświatowym obrazem Matki z Dzieciątkiem. Człowiek wierzący mógłby uznać to za świętokradztwo. A na drugim planie, nad tym wszystkim jedna piękna bohaterka.
To jest metafora budująca u dziewczynek odrzucenie macierzyństwa, szczególnie wielodzietnego. Albo chcesz być stara, brzydka, zła i biedna - to miej dzieci, albo piękna i młoda - to nie rodź. Niby jest zaproponowany wybór, ale praktycznie nie jest wyborem, ponieważ decyzja jest gwałtem wbita w podświadomość.

Psycholog dziecięcy: Irina Miedwiediewa:
Obraz kobiety, to obraz żony i matki, i tak powinien wchłaniać się w świadomość a także podświadomość dziecka, chłopca czy dziewczynki.
Dla dziewczynki jako wzór do naśladowania, dla chłopca jako wzór przy dokonaniu wyboru w przyszłości partnerki. Jeśli tego nie ma, w najlepszym przypadku kobieta staje się przedmiotem zauroczenia, pożądania czy rozrywki, a w gorszym - wywołuje negatywne reakcje do rodziny, życia w ogóle czy wstręt do własnej płci.
Jeśli nasycimy wszechświat takim wzorcem kobiecości, to stworzy on życie bez perspektyw. Bezperspektywne życie, w którym kobieta nie przedłuża gatunku. Bez wzajemnej odpowiedzialności, w której partnerzy nie decydują się na potomstwo.

Dzieci lubią patrzeć na kreskówki, ale rodzice powinni wiedzieć, że nie wszystko, co dzieci lubią, jest dla nich dobre i pożyteczne. [...] To czemu teraz, niektórzy Rosjanie patrzą na to, jak ich dzieci są kaleczone przez zachodnie filmy rysunkowe? Czy dzieci mają prawo do dzieciństwa, czy nie?

xxxxxxxxxxx

Tyle udało mi się wpisać, resztę można usłyszeć w filmie.

10 porad jak się modlić o uzdrowienie


Nigdy nie modliłeś się o uzdrowienie? To zacznij. Zostaliśmy do tego wezwani i nie trzeba się tego obawiać. Poznaj 10 ważnych wskazówek, jak się modlić i czego unikać.


Oto 10 wskazówek dotyczących modlitwy o uzdrowienie:

1. Skupmy się najpierw na Jezusie. Najlepszym momentem na przeprowadzenie posługi uzdrawiania jest czas tuż po Mszy lub po uwielbieniu, gdy serca i umysły ludzi skierowane są ku Panu i gdy wiara ich jest ożywiona.

2. Jeśli to możliwe, niech w czasie posługi nie gaśnie muzyka uwielbienia, atmosfera modlitwy i cichego uwielbienia pomaga bowiem spotkać się z Jezusem.

3. Módlmy się w parach, jeśli to tylko możliwe. Niech jedna osoba prowadzi modlitwę, a druga wstawia się, z wyjątkiem momentów, kiedy druga osoba poczuje prowadzenie Ducha Świętego co do dalszego kierunku modlitwy. Modlitwa w parach daje większe wsparcie, pomnaża wiarę i moc wstawiennictwa.

4. Zorganizujmy osoby do podtrzymania upadających. Kiedy Duch Święty ukazuje swą obecność i moc, nie należy do rzadkości, że ludzie w efekcie przewracają się i spoczywają jakiś czas w Duchu. Nie zakładajmy, że skoro upadają w ten sposób, na pewno nic im się nie stanie. Upewnijmy się, że za osobą, za którą się modlimy, zawsze ktoś stoi, gotów w razie potrzeby ją złapać i delikatnie położyć na podłodze. Tacy asystenci mogą czasem lekko dotknąć pleców lub barków tych, za których się modlimy, aby dać im do zrozumienia, że ktoś przy nich stoi i żeby mogły one dzięki temu odprężyć się. Jeśli nie mamy możliwości zorganizowania takich pomocników, poprośmy, aby osoba przystępująca do modlitwy usiadła albo stanęła przed krzesłem, na które w razie potrzeby mogłaby opaść. Jeżeli następuje spoczynek w Duchu, módlmy się za tę osobę przez jakiś czas. Zachęćmy ją, aby nie wstawała zbyt prędko i pozwoliła w ten sposób Duchowi Świętemu na kontynuowanie Jego pracy.

5. Pamiętajmy, że sami nikogo nie uzdrawiamy, nie jesteśmy w stanie. Uzdrowicielem jest Bóg, On sprawuje kontrolę. Oczekuje od nas, abyśmy szanowali osobę, którą stawia przed nami, i abyśmy z miłością odnosili się do niej. Niezwykle ważny jest więc sposób sprawowania przez nas posługi. "Wszystkie wasze sprawy niech się dokonują w miłości!" (1 Kor 16, 14).

Czego unikać? Częste błędy

6. Unikajmy robienia z posługi modlitewnej p o r a d n i c t w a. Niektórym bardzo trudno jest się temu oprzeć. Może nam się wydawać, że przedstawiony nam problem (na przykład ból pleców, depresja czy kłopoty w relacji z innymi) łatwo można by złagodzić, gdyby osoba go doświadczająca zrobiła to czy tamto. Może nas kusić, żeby powiedzieć: "Dokładnie z tym samym zmagałem się kiedyś, pomogło mi.". Chociaż porada taka sama w sobie zapewne byłaby dobra, to jednak posługa modlitewna jest czasem trzymania języka za zębami. Osoba stojąca przed nami staje się bezbronna. Nie mamy być dla niej źródłem ludzkich porad, lecz narzędziem, przez które Duch Święty będzie ją uzdrawiał. Udzielając porad, możemy niechcący wejść Panu w drogę i utrudnić lub zaprzepaścić Jego nadprzyrodzone spotkanie z tą osobą, którego bardzo pragnie. Zasada ta nie wyklucza jednak przekazania kilku słów zachęty czy też podzielenia się z nią konkretnym wersetem biblijnym lub poznaniem prorockim, jeśli Duch Święty takiego nam udziela, zakładając, że są to słowa pozytywne i budujące.

7. Nie wchodźmy na głębię, jeśli nie jesteśmy w stanie. Jeżeli zauważamy, że osoba potrzebuje głębokiego, osobistego uzdrowienia lub uwolnienia, a my nie jesteśmy przygotowani, żeby jej tym posłużyć, albo też okoliczności dla tego nie są odpowiednie, nie wchodźmy w głęboką modlitwę, pomódlmy się jedynie słowami wyrażającymi miłość i zachętę. Jeśli wiemy, że w okolicy funkcjonuje godna zaufania, katolicka posługa uzdrawiania czy uwalniania, przekażmy na nią namiary. Jeżeli oceniamy, że osoba przychodząca do nas ze swoim problemem potrzebuje profesjonalnej pomocy, dyskretnie spytajmy ją: "Czy myślałaś może, żeby porozmawiać o tym z doradcą?". W mojej parafii staramy się stosować tego rodzaju proste, jasne rozwiązania, dlatego posługujący modlitwą dają w takiej sytuacji potrzebującemu parafialny biuletyn, zapraszając do umówienia się na rozmowę z którymś z katolickich doradców i wskazując, że kontakty do nich znajdują się na ostatniej stronie gazetki.

8. Nie nakładajmy rąk bez wyczucia i nie rozpraszajmy tym gestem. Trzymajmy ręce w jednym miejscu; nie ruszajmy nimi, nie "masujmy" osoby, za którą się modlimy, gdyż może to ją rozpraszać. Zawsze prośmy o pozwolenie na nałożenie rąk. Ostrożności w tym aspekcie nigdy za wiele.

9. Nie wypowiadajmy niczego, co mogłoby powodować poczucie winy lub potępienia. Posługujemy, aby pomóc Panu okazać Jego miłość i pocieszenie, nie osąd. Pod żadnym pozorem nie obwiniajmy ani nie oskarżajmy osoby, za którą się modlimy, nawet jeśli wydaje się, że do jej obecnego stanu doprowadziło jej własne zachowanie.

10. Nie twórzmy wrażenia, że uzdrowienie nie nastąpiło z powodu małej wiary proszącego o nie. "Zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to zresztą czynicie" (1 Tes 5, 11).

*  *  *

Tekst pochodzi z książki "Uzdrowienie. Boża miłość nie ma granic".

W książce Mary Healy rozpoznajemy z jednej strony dojrzałą refleksję osoby pochylonej nad studium Pisma, teologii i historii Kościoła, z drugiej zaś refleksję powiązaną z osobistym doświadczeniem i doświadczeniem wspólnoty. Budują one w świadomości czytelnika zachętę i zaufanie, aby podjąć się modlitwy z innymi i za innych z ufnym oczekiwaniem uzdrowienia w każdym miejscu i czasie.



poniedziałek, 11 września 2017

Modlitwa uwalniająca od złego ducha

http://www.odnowa.domchleba.com/?p=1453

Niezwykła katecheza ks. Serafino Falvo o tym, co zły duch robi z człowiekiem! KONIECZNIE PRZECZYTAJ

Chciałbym poruszyć bardzo trudny problem, który dotyczy zarówno Europy jak i Ameryki. W obu tych regionach coraz powszechniejsze jest zjawisko pojawiania się sekt: satanistycznych, świadków Jehowy, sekt wywodzących się z religii wschodu (np. buddyzmu) oraz innych religii, które nie akceptują w Jezusie Boga i egzystują poza Prawdą. Powszechny staje się również ateizm, już nie filozoficzny, ale praktyczny. Ludzie żyją dziś pieniądzem i seksem, które stały się „bogami” dnia dzisiejszego.
Istnieją także organizacje, które za cel stawiają sobie szkalowanie Kościoła katolickiego. Także w samym Kościele daje się zauważyć znaczną obojętność wobec spraw wiary. Zbyt dużo mówi się w nim o problemach socjalnych, za to coraz częściej pomijany jest problem grzechu oraz jego przyczyn. Poznałem także pewnego kapłana, który nie wierzy w istnienie złego ducha, widać więc, że nawet niektórzy księża negują istnienie diabła. Ale jeśli znamy Ewangelię, wiemy, że szatan istnieje naprawdę – Ewangelia mówi o nim aż 55 razy. Święty Jan nazywa szatana tym, który od początku jest zabójcą, zaś w Pierwszym Liście św. Piotra został on określony lwem ryczącym, kłamcą, kusicielem, tym, który sprzeciwia się Bogu. Zły to „bóg tego świata”, oskarżyciel braci, Apokalipsa natomiast mówi o nim jako o Bestii.
Chciałbym powiedzieć kilka słów na temat szatana, aby otworzyć oczy tym, którzy w niego nie wierzą. Zobaczmy, co czyni zły duch w Ludzie Bożym oraz jakie są jego sposoby działania i cele.
TECHNIKI SZATANA
Szatan posługuje się pewnymi „narzędziami”, a są to: kłamstwo, hipokryzja, oszczerstwo, gniew, zemsta, zazdrość, jak również grzech ciężki. Ten, kto żyje w takim grzechu, jest we władaniu złego ducha. Albo znajdujemy się w łasce Bożej, albo znajdujemy się po stronie grzechu, ale gdy trwamy w grzechu – panuje nad nami duch zły. Jak więc możemy walczyć z szatanem? Jedynie poprzez życie w łasce Bożej, ponieważ trwając w niej nosimy w sobie niebo, gdy zaś tkwimy w grzechu, panuje w nas pustka. Aby jej uniknąć, powinniśmy karmić się Słowem Bożym – Biblią. Jest to księga natchniona przez Ducha Świętego, jej słowa są słowami Ducha Świętego.
Zapraszam was więc do czytana Słowa Bożego, szczególnie Nowego Testamentu: czterech Ewangelii, Dziejów Apostolskich, Listów św. Pawła i Apokalipsy. Musimy ubrać się w zbroję Bożą. Jezus powiedział: „Ja daję wam moc, aby zwyciężyć wszelkie dzieła złego, i nikt nie może uczynić wam nic złego” (por. Mk 16,17-18). Święty Paweł mówi, że nie walczymy przeciwko krwi i ciału (czyli człowiekowi), ale przeciwko złym duchom. Aby zwyciężyć złego, powinniśmy wzywać imienia „Jezus”. Kiedy wypowiadamy głośno imię Jezusa – zły duch ucieka, bo nie może znieść brzmienia imienia Jezusa.
MOC MODLITWY
Jestem egzorcystą. Pewnego razu, podczas egzorcyzmu powiedziałem: „W imię Jezusa Chrystusa nakazuję ci, zły duchu, odejdź precz!”. Szatan jednak odpowiedział: „Jeżeli nie przestaniesz wzywać tego imienia, zabiję cię”. Zacząłem więc mówić: „Jezu, Jezu, Jezu” i tamten… uciekł! Tak więc, wzywajcie imienia Jezus, jeżeli coś wam się w życiu nie układa, jeśli w waszym domu panuje kryzysowa sytuacja – pamiętajcie, że jest to atak złego, który chce was nastraszyć.
Aby wypędzić go, używajcie przede wszystkim charyzmatów, tych, które otrzymaliście przy chrzcie. Jednym z nich jest charyzmat uwolnienia. Różni się on od egzorcyzmu. Egzorcyzmu mogą dokonywać tylko niektórzy kapłani, a modlitwą o uwolnienie możecie modlić się wszyscy i wszędzie: w domu, w pracy, w drodze. W modlitwie tej mówimy: W imię Jezusa nakazuję wszystkim złym duchom, aby odeszły precz od mojej pracy, od mojego domu, od mojego samochodu, z miejsca, w którym jestem. Tę moc mamy od Jezusa. On powiedział: w imię moje złe duchy będą wyrzucać (Mk 15,17). Nie mówcie: „Panie, Panie…”, ale: „Jezu, Jezu…”, bo to imię przegania wszelkie lęki i strach.
Pamiętajcie również, aby nie przesadzać i nie mówić o złym duchu zbyt często, bo w ten sposób rozsławiamy jego imię. Musimy zawsze jednak być świadomi, że on istnieje.
ANTYMORALNOŚĆ SZATANA
Szatan ma również swoją własną „moralność”, jest nią: niesprawiedliwość, wykorzystanie, kradzież, zemsta, niemoralność – np. cudzołóstwo, które stało się obecnie powszechne i wręcz modne. Dziś niektórzy się żenią, a po kilku miesiącach rozwodzą, znajdując innego partnera – to jest właśnie cudzołóstwo. Pamiętajcie, że małżeństwo jest święte i nic nie może go przerwać.
Inną formą cudzołóstwa jest nieczystość. Dotyczy ona par, które nie są związane węzłem małżeńskim, ale żyją razem i czynią to, co jest dozwolone tylko w małżeństwie. Wszechobecna staje się również pornografia.
Inne grzechy inspirowane przez szatana to: czynny homoseksualizm, zażywanie narkotyków, negatywne myślenie i nieustanne roztrząsanie problemów… To smutne, ale grzech staje się dla wielu rzeczą normalną również dlatego, iż niektórzy kapłani przestali o nim mówić.
Zły duch ma dostęp do człowieka poprzez nienawiść, magię, spirytyzm, okultyzm, wiarę w gusła. Często zdarza się, iż problemy związane ze złym duchem przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Jeżeli ktoś z naszych przodków zajmował się okultyzmem, skutki tego grzechu możemy odczuwać także i my. Pewne miejsca, np.: domu, sklepy, biura – mogą znajdować się pod wpływem złego. W tych miejscach w zadziwiający sposób króluje grzech.

środa, 19 lipca 2017

s. Briege McKenna - o sobie, o posłudze uzdrawiania i Eucharystii

s. Briege McKenna OSC

s. Briege McKenna
s. Briege McKenna
Siostra Briege McKenna, klaryska pochodząca z Irlandii, powołana została przez Boga do posługi darem modlitwy wstawienniczej i uzdrawiania. Była mówcą Czuwania grup Odnowy w Duchu Świętym na Jasnej Górze w roku 1995 oraz 2002. W roku 1995 prowadziła także rekolekcje dla kapłanów oraz spotkania z klerykami, siostrami zakonnymi i grupami Odnowy w Duchu Świętym w kościele Księży Marianów w Warszawie. Z jednego z tych spotkań pochodzi poniższe świadectwo.


UZDROWIENIE

Do zakonu wstąpiłam przed ukończeniem 15. roku życia, a śluby złożyłam, gdy miałam 16 lat. W ciągu pierwszego roku po złożeniu ślubów, zaczęłam odczuwać dotkliwy ból w dłoniach i stopach. Ponieważ miałam dopiero 17 lat, lekarze powiedzieli moim przełożonym, że bóle te są prawdopodobnie spowodowane wzrostem organizmu. Stawiano mi wiele diagnoz, ale w końcu dowiedziałam się, że stanę się kaleką z powodu reumatoidalnego zapalenia stawów i w wieku 23 lat będę musiała poruszać się na wózku inwalidzkim. 

Nigdy nie prosiłam Boga o to, abym została uzdrowiona, ponieważ nie wierzyłam, że to może się wydarzyć. Traktowałam moje cierpienie jako krzyż. Wkrótce potem zostałam oddelegowana do naszego domu w USA, z nadzieją, że ciepłe słońce Florydy mi pomoże, jednak tam stan mojego zdrowia jeszcze się pogorszył. 

Pojechałam kiedyś na rekolekcje. Były wspaniałe, ponieważ prowadzący je ksiądz był bardzo otwarty na działanie Ducha Świętego. Myślę, że głód, który panował wtedy w moim sercu, nie był głodem uzyskania uzdrowienia fizycznego. Wiedziałam i wiem to teraz, że moc Ducha Świętego jest przeznaczona dla każdego. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że kiedy otworzy się swoje życie na działanie Ducha Świętego, to wszystko ulega zmianie. Przede wszystkim wiara staje się żywa. 

W czasie tych rekolekcji ksiądz mówił o mocy Ducha Świętego. Jako siostra zakonna miałam wielkie pragnienie poznania Jezusa oraz otrzymania mocnej wiary. Wiedziałam, że jeżeli oddam Jezusowi całe moje życie, to wtedy będę umiała mówić o Nim i zachowywać się tak, jak ktoś zakochany w Nim. Podczas tych rekolekcji ksiądz zachęcił nas, abyśmy poprosili Pana Jezusa o cokolwiek chcemy. Zamknęłam oczy, a zaraz potem usłyszałam głos, który mówił: Briege, szukaj Mnie!

Zrozumiałam, że to oznacza: Nie oczekuj na to, że to ludzie zmienią twoje życie, bo ludzie są tylko kanałami, którymi przepływa miłość Boża. To, co może nas zmienić, to miłość i łaska od Boga. Więc kiedy tak stałam z zamkniętymi oczami, powiedziałam: Panie Jezu, proszę, pomóż mi. W tym momencie poczułam rękę, którą ktoś mi położył na głowie. Ponieważ miałam zamknięte oczy, pomyślałam, że to ksiądz podszedł do mnie (jak się później okazało – nadal stał w oddaleniu). Nieoczekiwanie odczułam, że moc przepłynęła przez całe moje ciało i zdałam sobie sprawę, że moje stopy i dłonie, zdeformowane z powodu choroby, wyprostowały się. Zostałam uzdrowiona! Jezus mnie uleczył. Podskoczyłam i zaczęłam krzyczeć: Jezu, ja wierzę, że Ty tutaj jesteś! Wierzę w Ciebie! Siedzący obok mnie pan, popatrzył na mnie i zapytał: Czy siostra dobrze się czuje? A ja na to: Ja się czuję wspaniale!

Wyobraźcie sobie banana, który jest czarny na zewnątrz, ale gdy się go obierze ze skórki, to można zobaczyć w środku biały owoc. Ja poczułam się wtedy tak, jakby ktoś mnie obrał ze skórki! Poczułam, że moje ciało jest nowe. Otworzyły się moje duchowe oczy. Zdałam sobie sprawę z tego, co było ze mną „nie tak” przed uzdrowieniem. Wiele wiedziałam o Jezusie, podobnie jak Apostołowie przed zesłaniem Ducha Świętego, którzy przebywali z Panem, widzieli cuda, słuchali nauk, tym niemniej byli pełni strachu i obaw. Kiedy przyszedł dzień Pięćdziesiątnicy, zostali przemienieni (tak bardzo, że ludzie sądzili, że są pijani). Jezus wiedział, że sami z siebie nie byliby w stanie zanieść Dobrej Nowiny światu. Wiedział również, że ani ja, ani wy nic nie możecie zrobić sami z siebie. Różnica pomiędzy tym, co było przed i po zesłaniu Ducha Świętego polega na tym, że później Apostołowie byli już przekonani, że Jezus jest Bogiem. 

W Ameryce pewien ksiądz pięknie wytłumaczył, co to jest chrzest w Duchu Świętym. Użył przykładu: jeżeli się weźmie czekoladę w proszku, wsypie ją do filiżanki a potem doleje mleka, należy wszystko razem zamieszać. Wszyscy posiadamy Ducha Świętego, ale potrzebujemy takiego „zamieszania”, aby Jego moc mogła przepłynąć przez każdą część naszego „ja”. 


ImagePOSŁUGA


Wkrótce po tym, co mi się przydarzyło, sama zaczęłam służyć modlitwą o uzdrowienie. Pamiętam, że byłam mocno tym przejęta, ponieważ często ludzie patrzyli się na mnie, chcieli mnie dotknąć, a kiedy otrzymywali uzdrowienie – zaczynałam się obawiać, że stanę się dla nich bożkiem. W ciągu pierwszego roku posługiwania modlitwą zobaczyłam wiele cudów. Błagałam Pana Jezusa: Jezu daj mi łaskę, abym wiedziała, jak ludzi przyciągnąć do Ciebie, a nie do siebie. Pomóż mi tak jak Maryi, abym mogła wszystkich ludzi kierować do Ciebie. I Pan dał mi wspaniałe doświadczenie, poprzez które nauczył mnie, jak przyciągać ludzi do Niego i jak pozwolić im doświadczać uzdrowienia. 

Kiedyś zostałam zaproszona do Meksyku. Pewien ksiądz zapytał mnie: Siostro Briege, czy mogłaby siostra po mszy pomodlić się razem z ludźmi, którzy mieszkają na wysypiskach? Pojechaliśmy tam, obok ogromnego wysypiska śmieci zebrały się tysiące biednych ludzi. Wszyscy oczekiwali już nas i przygotowywali się do mszy, ustawili też mały stolik, który miał być ołtarzem. Tuż przed rozpoczęciem Eucharystii stara Indianka przebiła się przez tłum, niosąc jakieś zawiniątko. Kiedy zobaczyłam ją podchodzącą, pomyślałam, że niesie do ołtarza jakąś ofiarę. Gdy rozwinęła to zawiniątko – okazało się, że był to malutki chłopczyk, którego całe ciało było poparzone i brudne. Wskutek niesienia jego skóra miejscami była zdarta do żywego ciała. Chłopiec strasznie płakał z bólu. Kobieta nie wiedziała kim ja jestem, więc spojrzała na księdza i prosząco powiedziała do niego: Ojcze, znalazłam to dziecko na palącej się kupie śmieci. Nie wiem czyje ono jest, ale proszę, czy mógłby ojciec coś dla niego zrobić? Pomyślałam, że nie mamy żadnego lekarstwa, które moglibyśmy położyć na jego oparzenia. Odmówiliśmy nad nim krótką modlitwę, a następnie ojciec powiedział do tej kobiety, aby położyła dziecko pod stołem, i rozpoczął mszę. 

Ta Eucharystia zmieniła całe moje życie. Kiedy ojciec powiedział do zebranych: Chcę, byście teraz wielbili Boga i dziękowali Mu za dobroć, jaką wam okazuje (a byli to ludzie, którzy materialnie nie posiadali nic, mieszkali na wysypiskach i oczywiste było, że wielu z nich było bardzo głodnych) –podnieśli ręce, zaczęli wielbić Boga i dziękować Mu. Usłyszałam w sercu, jak Jezus mówi: Ja nie wzywam ludzi do tego, aby wielbili mnie wtedy, gdy wszystko idzie dobrze. Ja wzywam mój lud, by wielbił i dziękował Mi we wszystkich okolicznościach. A kiedy mój lud nie będzie Mnie wielbił, wtedy kamienie głosić będą moją chwałę. Te słowa są też zapisane w Piśmie Świętym. Podczas konsekracji, w czasie mszy świętej kapłan wzywa Ducha Świętego, aby zstąpił na chleb i wino tak, aby zostały uświęcone i stały się prawdziwym Ciałem i Krwią Chrystusa. I kiedy trzymając w ręku hostię mówi: To jest Ciało moje, a nad kielichem: To jest moja Krew – to i wy, i ja wiemy, co się wtedy dzieje. Chleb i wino ulegają przemianie, a Duch Święty, działając poprzez osobę kapłana, sprawia największy, najwspanialszy cud. Gdy Duch Święty zstąpił na Maryję – w tym momencie poczęła Jezusa w swoim łonie. Z takim samym podziwem musimy spojrzeć na moment konsekracji, równie wielki cud jest wtedy dokonywany. 

Kiedy kapłan w czasie tamtej mszy św. wypowiadał słowa konsekracji, zamknęłam oczy i spuściłam głowę. Gdy ojciec podniósł do góry hostię – otworzyłam oczy, aby na nią spojrzeć. Zobaczyłam wtedy, że wszyscy obecni leżą w pokłonie, dotykając czołami ziemi. W jednym momencie wszystkie twarze uniosły się, ludzie podnieśli ręce, ich wzrok utkwiony był w hostii. Wszyscy wypowiedzieli słowa: Niech żyje Jezus, nasz Król. Kiedy spojrzałam na ich twarze – zdałam sobie sprawę, że ci biedni ludzie wiedzieli, że to jest Jezus. Nie mieli świątyni, nie mieli pięknej muzyki, nie mieli nic, poza wysypiskiem śmieci – ale mieli księdza namaszczonego mocą, która umożliwiała mu ukazanie, że Jezus jest z nimi obecny. 

Pod koniec mszy chciałam zobaczyć tego małego chłopca, ale pod ołtarzem go nie było. Podeszłam więc do kobiety, która go przyniosła i spytałam: Gdzie on jest? A ona z pięknym uśmiechem na twarzy odpowiedziała: Siostro, on jest tam. Bawi się. Spojrzałam na chłopca i zobaczyłam, że jest całkiem zdrowy. Zapytałam: Co mu się stało? Możecie sobie wyobrazić jej zdziwienie. Popatrzyła na mnie i powiedziała: Co siostra ma na myśli, pytając, co mu się stało? Przecież Jezus przyszedł.
Kiedy chleb i wino przemieniły się w Ciało i Krew Chrystusa, to cud, który dokonał się poprzez ręce księdza na ołtarzu, został jakby „powielony” pod ołtarzem... 

Tego dnia spędziłam osiem godzin na wysypisku śmieci i nie mogłam się nadziwić temu, co zobaczyłam przedtem. Wróciłam do Stanów Zjednoczonych, ale w nocy nie mogłam spać. Czułam jakiś niepokój duchowy. Około trzeciej nad ranem wstałam, uklękłam z boku łóżka i powiedziałam: Jezu, co Ty próbujesz mi powiedzieć? Przecież zostałam wychowana w katolickim kraju – w Irlandii, na msze święte chodziłam od dzieciństwa, a od 12 roku życia codziennie przyjmowałam Komunię, ale nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego. A Pan powiedział: Ty Mnie prosisz, abym cię pouczył, jak przyprowadzać ludzi do mnie. Zaprowadziłem cię do biednych i pozwoliłem ci zobaczyć, co się dzieje wtedy, kiedy ludzie wierzą w moją obecność. Dzisiaj wielu jest ludzi, którzy rozglądają się w poszukiwaniu znaków i cudów. Wiele osób będzie za tobą chodzić w poszukiwaniu uzdrowienia, ale oni mnie nie rozpoznają na ołtarzu. Ja chcę, abyś ty poszła w świat i mówiła ludziom o mojej mocy, jaka jest w Eucharystii. Chcę, abyś mówiła im, by przychodzili i spotykali się ze Mną w Eucharystii, a Ja ich uleczę. Uwolnię ich od ich zniewoleń i obdaruję życiem, które przekracza wszelkie możliwości wyobrażenia

Przez ostatnie 23 lata wraz z ojcem Kevinem podróżowałam po całym świecie. Podczas tych wizyt – czy to przez telewizję, czy bezpośrednio do ludzi – mówiłam o mocy Eucharystii i widziałam cuda. W Kościele katolickim mamy złożony wspaniały dar. Czy należy się więc temu dziwić, że szatan najbardziej atakuje kapłaństwo i Eucharystię? I że nasi biskupi są atakowani najbardziej przez tych, którzy atakują naszą wiarę? A wszystko po to, aby odciągnąć nas od Jezusa. Czego powinniśmy się spodziewać od Jezusa? Ojciec Kevin i ja chcemy modlić się o wasze uzdrowienie podczas dzisiejszej Eucharystii. Pomimo tego, że jest tu wiele osób, Jezus nie widzi tłumów. Każdego z was widzi pojedynczo. My nie znamy waszych chorób, waszego bólu. Nikt z nas nie wie, co jest waszym osobistym doświadczeniem, przez co przechodzicie właśnie teraz. Ale Jezus będzie patrzył na was i jedyne, czego od was pragnie i żąda – to tego, co miała kobieta, która dotknęła rąbka Jego szaty. Pragnie od nas żywej wiary i nadziei.

S. Briege McKenna OSC


ImageAnna Lasoń-Zygadlewicz: Siostro, jedno pytanie – jak Siostra się modli?

Oczywiście najważniejszym punktem mojej modlitwy jest Eucharystia, ale staram się każdego dnia spędzać 2-3 godziny przed Najświętszym Sakramentem. Rozpoczęłam tę praktykę wiele lat temu, gdy otrzymałam charyzmat uzdrawiania. Pojechałam wtedy do klasztoru s. Angeliki w Birmingham w Alabamie, ponieważ byłam przekonana, że muszę się dużo nauczyć o uzdrowieniu. Zabrałam ze sobą 12 książek, przeświadczona, że skoro mam tę posługę podjąć, to muszę wiedzieć wszystko, co na ten temat mówią eksperci. Pierwszy dzień w klasztorze upłynął mi więc na lekturze książki: Wszystkie powody, dla których ludzie nie zostają uzdrowieni, ale następnego dnia rano już nic nie pamiętałam. Przez następne trzy dni powtarzało się to w identyczny sposób. W końcu matka Angelika zaprowadziła mnie przed Najświętszy Sakrament (sama powinnam na to wpaść) i wskazując na Jezusa, powiedziała: „Gdyby Bóg chciał, żebyś była Michaelem Scanlanem lub innym z twoich autorytetów, to by cię nim stworzył. Ale On chciał, żebyś była Briege McKenną, więc tu jest twój Nauczyciel”. Tego dnia zostawiłam książki i postanowiłam, że jeśli tylko będzie to możliwe, to 3 lub więcej godzin będę tu spędzała na osobistej modlitwie. Ta decyzja zmieniła moje życie, a było to już 28 lat temu. 

Ludzie czasem pytają: czy modlitwa przychodzi Siostrze łatwo? Oczywiście że nie, bo po pierwsze, nie jest łatwo zostawić za sobą rozproszenia. Nie jesteśmy stacjami radiowymi, żeby móc się wyłączyć z tego, z czego przychodzimy. Ale kocham Pismo Święte, więc sięgam po czytania na dany dzień. Czytam je podczas mszy, a potem jeszcze wielokrotnie modlę się nimi. Odmawiam także różaniec i spędzam czas po prostu siedząc przed Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie. Bardzo wierzę w modlitwę językami. Ten dar jest jak drzewo: jeśli jego korzenie są głębokie, to nawet wtedy, gdy przychodzi wichura – drzewu to krzywdy nie zrobi. Jeśli jednak korzenie są płytko – owszem. Gdy modlisz się językami, modlitwa ta wprawdzie nie przynosi ci satysfakcji, nie tak jak w modlitwie, podczas której mówisz Jezusowi jakieś miłe rzeczy. Ale gdy modlisz się w Duchu, czynisz to całkowicie przez wiarę. I modlitwa ta jest jak korzenie, dzięki którym twoje drzewo rośnie.